Zaloguj się

Pontiac Fiero GT - czy Corvetta to fałszywka?

– Pontiac Fiero, rocznik 1986. Ponieważ jest to wersja GT, ma silnik V6 o pojemności 2,8 l, oczywiście benzynowy wolnossący  – mówi właściciel auta Mateusz Karklissiyski i będzie mówił od tej pory, aż do końca. Nie zamierzam wchodzić mu w słowo.

 – Samochód kupiłem w 2018 r. w Ohio. Tak jak wszystkie moje auta, to był zakup z przypadku, natomiast była to też kwestia pewnej ciekawości. Zawsze miałem auta amerykańskie wielkie, konwencjonalne z silnikiem z przodu i napędem na tył. Ten jest taki „mało amerykański”. To w zasadzie pierwsze amerykańskie auto z silnikiem zamontowanym centralnie. General Motors spróbowało zrobić coś egzotycznego. W tamtych latach w Stanach oczywiście były w sprzedaży Ferrari i Fiat X1/9, a potem Toyota MR2. General Motors nigdy nie silił na nadmiar komplikacji, a zrobienie takiego samochodu od zera wymagało ogromnego nakładu pracy i środków.

Z początkiem lat 80. powstał projekt oznaczony jako platforma P, ponieważ GM oznacza wszystkie swoje platformy literami. Ta jest unikatowa, powstało na niej tylko i wyłącznie Fiero. Weszło do produkcji w 1984 r. i na papierze było absolutnie genialnym hitem. Reklamy tworzyły wokół tego samochodu taką aurę, jakby to było prawie Ferrari, tylko na każdą kieszeń. W rzeczywistości wyglądało to troszeczkę inaczej. Fiero było z góry skazane na porażkę i to na własne życzenie koncernu General Motors. 

 

Pontiac Fiero GT - czy Corvetta to fałszywka?Pontiac Fiero GT - czy Corvetta to fałszywka?
Pontiac Fiero GT - czy Corvetta to fałszywka?

– Oczywiście inżynierzy Pontiaca chcieli wycisnąć z Fiero jak najwięcej, ale koncern-matka nie pozwalał im na to dlatego, że nie mógł sobie pozwolić na wewnętrzną konkurencję z Corvettą. Pomimo, że założenie było takie, żeby Fiero było prawie jak Ferrari, to nie mogło to być ani trochę Ferrari, bo to nie mogła być nawet ani trochę Corvetta. Dlatego pierwotnie w 1984 r. ten samochód miał raptem 92 KM. Napędzał go 4-cylindrowy silnik 2,5-litrowy, tzw. Iron Duke, który zresztą jest do dzisiaj bardzo dobrze znany, bo stosowany jest we wszystkich tych malutkich samochodach pocztowych  (Grumman LLV – przyp. MK), które dalej po Stanach jeżdżą w ogromnych ilościach.

W konsekwencji auto nie było mocne, natomiast miało centralny silnik, rozkład masy był w miarę poprawny i okazało się, że zostało prawdziwym hitem. W pierwszym roku, chyba wbrew wszystkim przeciwnościom losu, sprzedano ponad 136 000 sztuk. To jest naprawdę bardzo dobry wynik. Potem z roku na rok sprzedaż spadała, natomiast sumarycznie do 1988 r. włącznie sprzedano ponad 370 000 tych aut.

W 1985 r., czyli po drugim roku, pod maskę trafił wreszcie silnik, który miał ponad 100 koni, ten właśnie V6, 2,8 l, który poza tym bardzo przyjemnie brzmi. Zresztą auto ma fabrycznie zrobiony wydech ze stopów nierdzewnych, tak więc radość z samego słuchania była już bliższa Ferrari, z którym to auto przynajmniej od strony wizualnej miało konkurować.

Fiero przetrwało raptem do 1988 r. Ponieważ koncern chciał zrobić supersportowe auto, ale „po pieniądzach”, no to musieli je zrobić z tego, co było pod ręką. Wyjątkiem było nadwozie, na które mnóstwo wydali. Jest zbudowane w oparciu o przestrzenną stalową ramę, mniej więcej tak jak w dzisiejszych samochodach typu Corvetta czy Lamborghini. Poszycie zewnętrzne jest zbudowane z tworzywa sztucznego tzw. Enduraflexu, natomiast jest to tylko nazwa handlowa, której używał Pontiac. Tak naprawdę użyto czterech różnych typów kompozytu.

W konsekwencji ten samochód szybko stal się idealną bazą do budowania wszelkiego rodzaju replik i kit-carów. Można go obłupić z całego nadwozia i samochód jest dalej w pełni sprawny, może jeździć. Wystarczy do stalowego szkieletu przykręcić co się chce i mamy replikę Ferrari F40 tylko o trochę zaburzonych proporcjach.

 

Gokart

 – Produkcja była dosyć kłopotliwa. Używano przedziwnej maszyny, która miała kilkadziesiąt wierteł i jednocześnie wierciła wszystkie otwory montażowe w całym nadwoziu, po to żeby precyzyjnie zamontować poszycie do szkieletu. Ponieważ sam proces produkcji był skomplikowany i kosztowny, od samego początku zdecydowano, żeby do podwozia i układu napędowego wykorzystać to, co jest pod ręką. Dlatego przednie zawieszenie na podwójnych wahaczach jest z Chevroleta Chevette, czyli tak naprawdę jednego z najtańszych samochodów, jaki był w koncernie General Motors dostępny.   [W Polsce Chevette był dostępny w 1975 jako Vauxhall Chevette L w cenie 3000$ – przyp. red].

Polityka Prywaności