Zaloguj się
Już nie osiołki, jeszcze nie osiłki
Lubimy pikapy, bo takie blaszane, nieokrzesane, a twarde. Jak ten Ford. Kto by pomyślał, że gdy ujrzał światło dzienne był tak nowoczesny jak szklane domy. Stylowy i postępowy. A może nawet zalotny?
Zanosiło się na niego od dawna. Druga połowa lat 50. przyoblekła pikapy w fatałaszki aut osobowych. Lecz przełom nastąpił dopiero w następnej dekadzie. General Motors jak zwykle był pierwszy, ale nadmiernie przywiązał się do gadżetów, których czas właśnie mijał. Ford przedstawił nowe pikapy rok później równocześnie z Dodgem. Obie marki zaproponowały samochody, które zaszły nieco dalej na ścieżce ewolucji, przynajmniej sylwetką.
Wygląda wam na poczciwego? W 1961 na poczciwe wyglądały wszystkie wcześniejsze modele. Ten był elegancki, ekstrawagancki, wypieszczony. Pikapy przeobraziły się tak, jak auta osobowe kilkanaście lat wcześniej. Z wysokich i krępych przemieniły się w smukłe, szerokie i długie. Ford ma proporcje osobówki, ale nie dajcie się zwieść! Ma ponad 1,7 m „wzrostu”, co gubi się w poziomych liniach i łukach rozciągających wóz wzdłuż i wszerz.
„Długi” wariant Dodge’a był niższy i dłuższy niż „długi” Ford, ale ciężkawa stylizacja rozmywała efekt „szczupłej linii”. Tymczasem Ford wymyślił coś, co go podkreślało. Jako jedyny wprowadził w lżejszych seriach nową skrzynię Styleside płynnie połączoną z kabiną.
Dla jasności: pikapy z płaskimi bokami Styleside pojawiły się już w poprzedniej generacji z lat 1957-60. Obok oferowano tradycyjne modele ze skrzynią Flareside „wciśniętą” między bulwiaste błotniki. Natomiast zasady budowy obu wersji były te same: skrzynia stanowiła osobny element i nie była połączona z kabiną. W 1961 w wersji Styleside skrzynię konstrukcyjnie połączono z kabiną uzyskując równy, gładki bok biegnący od błotników, przez drzwi do końca samochodu – taki jaki miał Ranchero lub nasza Warszawa Pick-up. Wrażenie potęgowała duża, panoramiczna tylna szyba z szeroką listwą u dołu (proponowano również wariant ze zwykłą, mniejszą, płaską szybą) oraz subtelna stylizacja świateł i klapy zamykającej ładownię. Tylna ściana kabiny była przednią ścianą skrzyni, co uprościło budowę, zmniejszyło masę nadwozia i obniżyło koszty produkcji. Ładownia zyskała również na długości.
Ford nazywał tę konstrukcję „integrated pick-up”, zachwalając jej wytrzymałość i długowieczność. Z czasem, dla wygody zaczęto o niej mówić „unibody”, co jest mylące, ponieważ nie było to nadwozie samonośne nawet w szczególnym, amerykańskim sensie. Pikap Forda miał zwyczajną ramę, na której spoczywała kabina i wszystko, cokolwiek było za nią.