Zaloguj się
Pierwsze próby związane z wyścigami w wydaniu OBRSO miały miejsce jeszcze na początku lat 70. z wykorzystaniem samochodów rajdowych. O wiele bardziej liberalne przepisy wyścigowe sprawiały, że tak przygotowane Polskie Fiaty z trudem nawiązywały rywalizację ze zgłaszanymi w klasie pojemnościowej do 1300 ccm Trabantami (!) NRD-owskiego zespołu fabrycznego. Było jasnym, że do wygrywania potrzebny jest lżejszy samochód.
Trzeba również zauważyć, że praktycznie wszystkie fundusze, które OBRSO dostawało dla Działu Sportu, przeznaczane były na program rajdowy. Dodatkowo na sezon ‘75 OBRSO zakupiło od Abartha dwa egzemplarze ich ówczesnego flagowego auta rajdowego, jakim był Fiat 124 Abarth CSA. To po raz kolejny sprawiło, że w partyjnych kuluarach zaczęło wrzeć. By tego było mało, atmosferę podgrzewały przygotowania do wprowadzenia do produkcji Poloneza, a zatem celowość tworzenia wyścigówki na bazie Fiata 125p pozbawiona była sensu. W takich okolicznościach dość trudno było myśleć o nowym wyścigowym projekcie.
Jednak Jaroszewicz doskonale znał środowisko partyjne i za jego pomysłem OBRSO postanowił uciec się do fortelu wykorzystującego podatność władz PRL na propagandę. Podczas odbywającego się w Warszawie w dniach 8-12 grudnia 1975 r. VII Zjazdu PZPR, jako przykład rodzimej kreatywności technicznej zaprezentowano prototyp wyścigowej wersji Fiata 125p.
Nowy samochód nazwano GTJ na cześć samego Jaroszewicza, a jego wygląd nie pozostawiał wątpliwości, że jest to auto przeznaczone stricte na tor wyścigowy. Biało-czerwonego Fiata wyposażono w efektowne poszerzenia wszystkich błotników i spojlery. Przedni, jak w rasowej wyścigówce, zastępował zderzak, a tylny w kształcie wielkiego skrzydła zamocowano na pokrywie bagażnika. Wszystkie te elementy, jak również pokrywa silnika z dużym chwytem powietrza i pokrywa bagażnika wykonane były z kompozytów opartych o włókno szklane i żywice epoksydowe.
Tu trzeba również pochylić się nad cechą wspólną wszystkich wyścigowych egzemplarzy Fiata GTJ – charakterystycznych „uszu” na tylnych błotnikach. Wiele źródeł podaje, że po raz pierwszy pojawiły się one właśnie w egzemplarzu pokazowym. Nie jest to jednak prawda, bowiem takie rozwiązanie użyte było już w 1974 r. w rajdówce Krzysztofa Komornickiego, który testował kanały chłodzące tylne hamulce. Przy okazji, w tak poszerzonych nadkolach dało się zainstalować szersze koła. W przypadku GTJ dopełnieniem wyścigowego sznytu były sportowe obręcze z felgami Cromodora CD80 pochodzącymi wprost z Fiatów 124 spider CSA. Na nadwoziu pozostawiono chromowane listwy i inne elementy dekoracyjne, a we wnętrzu, oprócz szczątkowej klatki bezpieczeństwa, znalazło się miejsce tylko dla dwóch foteli i seryjnych elementów tapicerskich. Sportowego sznytu nadawały wnętrzu również akcesoryjna kierownica i dominujący na tablicy przyrządów obrotomierz.
Fiat 125 GTJ z pewnością robił niesamowite wrażenie … ale tylko na tych, którzy kompletnie nie znali się na sporcie samochodowym. Dla każdego, kto choć raz zetknął się z autem wyczynowym, było jasne, że to samochód pokazowy, zbudowany jedynie, by zrobić dobre wrażenie. Zjazdowi delegaci jednak połknęli przynętę zachwycając się nad możliwościami OBRSO, a sam samochód z przerwą na prezentację podczas rajdu Barbórki, przez ponad miesiąc zdobił wnętrze Sali Kongresowej czarując swoim wyglądem. A trzeba przyznać, że tu ekipa OBRSO wykonała kawał świetnej pracy. Pod wymienionymi wcześniej zewnętrznymi modyfikacjami autorstwa Mieczysława Sieczkowskiego skrywała się bowiem drogowa wersja Fiata 125 Akropolis dostępna do nabycia przez każdego, kto dysponował dewizami.
Auto napędzane seryjnym, 8-zaworowym silnikiem DOHC o pojemności 1800 ccm mogło robić wrażenie na kierowcach na co dzień użytkujących produkty FSO, ale nie na „ścigantach”. Jedyną prawdziwie sportową modyfikacją układu napędowego był wolny wydech wypuszczony w tylnej części pod prawym progiem, który robił więcej hałasu, niż to konieczne. Mimo tego, atrakcyjny wygląd sprawił, że GTJ zyskał miano wyścigówki z krwi i kości. Na wyścigowym Fiacie skupiła się uwaga prasy, która rozpisywała się o nim – od „Sztandaru Młodych” po „Motor”, prześcigając się w podawaniu danych technicznych kompletnie wyssanych z palca. Ta medialna burza wraz z zapewnieniem, że ewentualny wyścigowy program będzie połączony z pracami badawczo-rozwojowymi dla FSO przy Polonezie sprawił, że decydenci dali zielone światło dla projektu GTJ.