Zaloguj się
Pewnie znacie takie sytuacje – klasyczny samochód odrestaurowany zgodnie z fabrycznymi wymogami, albo wręcz idealnie utrzymany w stanie fabrycznym i takie cudo jeździ na nowoczesnych oponach… Jasne, nowoczesne opony z całą pewnością są pod każdym względem lepsze od tego, co produkowano przed pięcioma, sześcioma czy siedmioma dekadami do ówczesnych samochodów. Ale na oldtimerze wyglądają po prostu nie na miejscu.
Niektórzy producenci utrzymują do dziś w ofercie historyczne modele opon, niektórzy po prostu wznowili ich produkcję. Na rynku pojawiło się też kilku nowych producentów opon, którzy proponują ogumienie doskonale dopasowane do klasycznych aut. W przypadku tych ostatnich jedyną różnicą jest fakt, że marki i nazwy zdobiące boki takich opon nigdy nie pojawiały się na ogumieniu oryginalnym.
Jednym z takich producentów jest angielska firma Blockley. Jej szef – Julian Majzub – wręcz zainicjował nasz test. Zagadnął mnie podczas Oldtimer Grand Prix na Nürburgringu, kiedy za kierownicą Citroëna 11 CV brałem udział w próbie jazdy na równomierność dla samochodów wyprodukowanych przed rokiem 1953. Na kołach mojej „cytryny” zamontowane były przeraźliwie stare opony Michelin X w rozmiarze 165R400. W tamtych historycznych czasach Michelin produkował opony w rozmiarach metrycznych, a nie calowych – 400 mm w dużym przybliżeniu dałoby się dziś przełożyć na ok. 15 cali. W przybliżeniu, bo 15 cali to 381 mm, a nie 400…
Francuzi wprowadzili wówczas na rynek pierwszą na świecie oponę radialną. Konstrukcja Mariusa Mignola została co prawda opatentowana już w 1946 r., ale zanim takie ogumienie mogło się pojawić na kołach seryjnego samochodu, musiało minąć jeszcze kilka lat. Tym pierwszym seryjnym autem była Lancia Aurelia. Jako niezwykle awangardowy konstruktor i producent, Lancia była otwarta na wszelkie innowacje, a przy tym promowała wykorzystywanie metrycznych opisów parametrów. Wkrótce po Aurelii opony Michelin X znalazły się także w fabrycznym wyposażeniu Citroëna 2 CV, ale pasowały także do przedwojennego modelu 11 CV znanego jako „Traction Avant”, który w pewnym momencie był najlepiej sprzedającym się samochodem we Francji. Nie powinno przy tym dziwić, że najnowocześniejszy i najdroższy produkt, świętujący swą premierę na ekskluzywnej Lancii, trafił „pod strzechy” na koła aut produkowanych masowo. Bo wówczas Citroën należał do Michelina…
Julian Majzub, który marką Blockley celuje w potrzeby przedwojennych modeli klasycznych i wyścigowych, powiedział mi podczas spotkania na Nürburgringu, że wytwarza również tak rzadki profil jak 165R400, i że oferowaną przez jego firmę oponę uważa za lepszą od oryginału Michelina. Oczywiste jest, że w głowie pojawiło mi się pytanie, czy mała firma jak Blockley, która nie dysponuje ogromnymi działami badawczo-rozwojowymi, może zawalczyć z największymi tuzami branży? W końcu większość prac badawczych związanych z oponą Michelin X, prawzorem dla opon radialnych, przeprowadzono ponad 70 lat temu na bazie przednionapędowego Citroëna. A teraz pojawia się taki Julian Majzub i twierdzi, jakoby jego opona była lepsza. Historia w typie tej o Dawidzie i Goliacie – zbyt piękna, by okazała się prawdziwa?