Zaloguj się
Fiat 126 Steinwinter 250 na dwa takty
Peugeot 404 prawdziwy twardziel
VOLVO 850 T-5R bananowy song
Toyota Celica GT-R JDM w Polsce
Opel Motoclub 500 motocykl od Opla
Polski Fiat 508 III
Overland 80
Wielu z nas słyszało, że gdzieś tam w Niemczech instaluje się małe dwusuwowe silniki do Fiatów 126p. Dzisiaj mamy okazję przyjrzeć się z bliska takiemu egzemplarzowi oraz dowiedzieć się, dlaczego to robiono.
Zanim znalazł się w Polsce, w 1997 r. powędrował do Holandii. Tam trafił w odpowiednie ręce, dzięki czemu w dobrej kondycji dotrwał do dziś. Całe szczęście, bo Peugeot 404 jest sporym unikatem. Zwłaszcza w naszym kraju.
W grudniu 2020 r. w ciszy i bez echa Toyota Celica obchodziła 50. urodziny. Dziś przywołując ikony sportu samochodowego, większość fanów motoryzacji wymieni w pierwszym rzędzie Subaru i Mitsubishi zapominając, że drogę do walki z europejskimi markami torowała obok Nissana Toyota modelem Celica. I choć niewątpliwie najciekawszymi i najbardziej pożądanymi były, są i będą auta flagowej linii GT-4, to czy dziś, blisko 30 lat od premiery, Celica z przednim napędem może być obiektem zainteresowania kolekcjonerów? Okazuje się, że tak!
Volvo 850 to samochód pospolity, wręcz nudny. Ale gdy widzisz na ulicy egzemplarz w kolorze Cream Yellow – zawsze rzadki, a dziś unikatowy, wiesz, że masz do czynienia z jego wyjątkową wersją – T-5R. Używając wyświechtanego frazesu, można rzec: jedyny taki. Naprawdę.
Overland jest nieduży, ale nasączony historią. Był świadkiem powstań śląskich i plebiscytu. Teraz znów jeździ jak dawniej, poświstując czasem… jak lokomotywa!
Wracamy do tego samochodu chętnie, gdyż grono jego entuzjastów jest spore i ciągle rośnie. Dlaczego rośnie? Jest po temu kilka powodów.
Mówisz Integrale – myślisz Lancia Delta, ale zazwyczaj pierwszej generacji, z poszerzonymi błotnikami i w barwach legendy OS-ów. I słusznie, ale u nas dziś dwie mniej typowe „Integralki”, czyli Dedra i Delta II, wbrew pozorom jeszcze bardziej nietypowa z tego duetu.
Jak odnieść sukces w segmencie aut o wysokim standardzie? Najprościej projektując dobre auto o wysokim standardzie. A co, jeśli jest się firmą niekoniecznie kojarzoną z autami klasy wyższej? Wówczas trzeba zaprojektować Renault 25.
Cadillac V12 z 1931 r. „Złoty środek” między V8 i V16, a zarazem bilet wstępu do elitarnego klubu nastu cylindrów. W 1931 był w nim już Marmon ze swoim V16 oraz zagraniczne marki z widlastymi „dwunastkami”: Daimler, Hispano-Suiza, Horch, Maybach Zeppelin i ekstremalnie rzadki Voisin, który w swoim silniku zastosował rozrząd Knighta. Nie było jeszcze Pierce-Arrowa, Auburna i Lincolna, a Packard na kilka lat go opuścił.
Przeszklone kabiny B.D.G. Dolo i Messerschmitta KR, zamienne drzwi nadwozia szwajcarskiej Soletty, ich przewrotne odpowiedniki w nadwoziu Zündappa Janus, łańcuchowy napęd przedniej osi dwusuwowego Berkeleya i brezentowe poszycie Velorexa – rutyna i banał do tego świata wstępu nie miały!
Ma stosowną sylwetkę, godziwą długość i rodowód. Jakość tak wysoką, że jakby nieobecną. To jeden z tych niezauważalnych samochodów, które okazują się niezastąpione dopiero, gdy ich już nie ma.
Piękno z metryką liczącą pół wieku weszło do kanonu naszych czasów, także w rewirach odległych od świata motoryzacji. I wyśmienicie – niech młodzież hołdująca osobliwej modzie i manierom, ma szansę z czasem pojąć, co stanowi o prawdziwej klasie.
Kto mógł przewidzieć w roku 1932, że licencjobiorca stanie po drugiej stronie barykady?
Wielki Kryzys miał się ku końcowi w roku 1932, ale znawcy ekonomii wiedzą, że to właśnie w tym czasie następują największe kłopoty gospodarcze i jest najwięcej bankructw. Kto zostanie na wierzchu i nie utonie, szybko się odbuduje, bo rynek świeci pustkami.
Kilka miesięcy temu Porsche wprowadziło na rynek kolejną, ósmą generację kultowego modelu Turbo. Jako najbardziej topowe modele w danej serii produkcyjnej 911, turbiny rozpalają wyobraźnię i niezmiennie podtrzymują pożądanie wśród entuzjastów aut z Zuffenhausen.
Czy na przestrzeni tych 45 lat kolejne generacje zachowały w sobie cechy pierwowzoru?
Aby się o tym przekonać, postanowiłem doprowadzić do rodzinnego spotkania wszystkich ośmiu generacji w jednym miejscu i czasie.
Przejechali ponad 46 tys. kilometrów, przemierzyli 3 kontynenty, odwiedzili 29 krajów, wspinali się na wysokość prawie 3000 m n.p.m., jechali w 40-stopniowym skwarze. Joanna i Paweł Poterscy w niezwykłą, prawie 2-letnią podróż dookoła świata wybrali się Fiatem 125p kombi z 1990 r.
Polski rynek pojazdów zabytkowych ewoluuje. Jeszcze kilka lat temu, jeśli wóz nie miał przedwojennego rodowodu lub nie był Mercedesem z przełomu lat 60. i 70., przez wielu kolekcjonerów nie był traktowany jako samochód o wartości historycznej. Dziś, na szczęście, to się zmienia, a miłośnicy zabytkowej motoryzacji szukają własnej drogi do budowania kolekcji. I o ile auta użytkowe zyskują coraz zwiększą popularność, to nadal niszą są samochody terenowe.
Ta rocznica została zauważona głównie przez kolekcjonerów tego modelu, a szkoda, bo to niebanalny projekt samochodu pięknego i bardzo lubianego, któremu wybaczono dysonans pomiędzy sportowym wizerunkiem a bardzo słabymi osiągami.
LATA 80. TO CZAS BARDZO TRUDNY DLA POLSKI W KAŻDYM WYMIARZE, TAKŻE MOTORYZACYJNYM. NAJBARDZIEJ DOKUCZLIWYM BYŁ BRAK PALIW, A SZCZEGÓLNIE BENZYNY
PRZESTRONNY, KOMFORTOWY WÓZ RODZINNY. DOSKONAŁY NA DŁUGIE TRASY. ATRAKCYJNY SEDAN, POJEMNE KOMBI. TAK ZAPAMIĘTANY ZOSTAŁ PEUGEOT 405 – AUTO ELEGANCKIE, ALE NIEMAJĄCE NIC WSPÓLNEGO Z WYRZUTEM ADRENALINY. NIE? NA PEWNO? NO TO POPATRZCIE...
Ta „buźka” może się przyśnić, a nie wygląda poczciwie. Stary Plymouth z glam rockowym epizodem w życiorysie, skrywa tajemnice, które fani fordowskiego „flatty” woleliby pogrzebać w krypcie zapomnienia
924 bez dachu?
Nie było takich! To jakaś domorosła robota! Rzeczywiście, taki wariant nie opuszczał zakładu w Neckarsulm, ale jego historia jest całkiem ciekawa
Porsche 924 to pierwszy model z rewolucyjnej generacji „Porsche Transaxle”, która zadebiutowała w roku 1976. Rewolucja polegała na odejściu od zblokowanego tylnego napędu, który stał się jakby znakiem firmowym marki. Historia zaczęła się jednak wcześniej od współpracy z Volkswagenem przy modelu 914, który pomimo swych niezaprzeczalnych zalet zachwiał nieco wizerunkiem Porsche.
Gdy powstała, była jedynym modelem w ofercie Skody. Niezbyt skomplikowana, terkocząca, z silnikiem z tyłu. Taka Skoda Czechom już się nie przydarzy. Tobie przydarzyć się może napotkanie jej gdzieś na trasie – wówczas jesteś szczęściarzem. A pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu była powszechnym widokiem na polskich drogach.
Współtworzyć początki motoryzacji, przetrwać dwie światowe wojny, Wielki Kryzys, przeprowadzki i zmiany kierownictwa nie rozcieńczając swej renomy to przykładne czyny. A zarazem zupełnie bezwartościowe w obliczu nowoczesnej, korporacyjnej doktryny.
Nie ma w polskim światku pasjonatów zabytkowych aut osoby która by nie słyszała o projekcie „Polskie Porsche”. Kontrowersyjna odbudowa z jednej strony podniosła pytanie o sens budowania replik samochodów które nadal istnieją, z drugiej nakręciła nad Wisłą zainteresowanie zarówno dziedzictwem Porsche jak i polską kartą w historii tej firmy. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, że jeden z najbardziej poszukiwanych dziś wśród kolekcjonerów tej marki model, w całości zaprojektowany i budowany był w Polsce. Wszystko jednak zaczęło się od…Mercedesa.
Rolnicza czy „Raciborka”? W tym konkretnym przypadku pasują obydwa określenia. Po spędzeniu dwóch dekad w Raciborzu, na własnych kołach pojechała do Mińska Mazowieckiego. Ponad 400 kilometrów bez zbędnych przygód to całkiem dobry wynik, ale czy Nysa 522R ma jeszcze jakieś zalety?
Dla Hippisa? Nie, przede wszystkim dla Johna lub Helmuta jadących do pracy z drabiną na dachu a w niedzielę na wycieczkę z rodziną.
Volkswageny Typ2 czyli transportery, od początku bardzo dobrze zostały przyjęte na rynku amerykańskim, podobnie zresztą jak Typ1 czyli „garbusy”. Drugie wcielenie transportera dokładnie trafiło w początek ruchu Hippie.
Lata 80. XX w. należały do Japończyków. Zachwyt ich kulturą i towarami sięgnął zenitu. Gdy od samochodów zaczęto wymagać „samodyscypliny”, projektanci ze skalistych wysp mogli pokazać cały swój kunszt.
Jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy model w europejskiej historii marki. Zapomniany, choć gdyby nie on – całkiem prawdopodobne – ta byłaby zdecydowanie krótsza. A z pewnością mniej barwna.
Dżentelmen rozmnożony nie musi być stracony. Zupa o stałej porze to nie wszystko, co może go jeszcze w życiu spotkać.
Ten samochód zna chyba każdy bez względu na wiek, stan konta i pochodzenie. Dla dzieci papierek z jego wizerunkiem był cennym okazem w kolekcji historyjek z gum do żucia, dla nastolatków jako bohater z plakatu wyznaczał szczyt samochodowych pragnień, dla dorosłych był synonimem bogactwa i kosmicznych osiągów. I niezależnie od tego, czy stać nas na zakup oryginalnego egzemplarza czy też nie, nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że Ferrari F40 jest jednym z najbardziej zachwycających i najdoskonalszych samochodów, jakie kiedykolwiek powstały. Tym bardziej ciężko uwierzyć, że w tym roku mija ćwierćwiecze od chwili, kiedy świat ujrzało to swoiste Ferrari wśród Ferrari.
Już w założeniach „dziewięćsetjedenastka” miała być samochodem rozwojowym. Ostatnim ogniwem ewolucji był model RS 2.7. Oto jego historia.
Drodzy Czytelnicy!
W związku z ogłoszonymi w Polsce obostrzeniami związanymi z pandemią, która dotknęła również rynek prasowy, niestety żaden z dystrybutorów prasy nie może zagwarantować kolportowania naszego magazynu w wersji papierowej do punktów, w których moglibyście Państwo je bezpiecznie nabyć.
Pokutuje przekonanie, że zakup ciekawego, rzadkiego auta wiąże się z wydaniem fortuny, a następnie nieustanną walką o coraz trudniej dostępne, a więc również drogie części zamienne. Przygodę z klasykami można jednak zacząć od modelu, którego egzemplarze nadal jeżdżą po ulicach.
Volkswagen Golf już od premiery swojego pierwszego wcielenia stał się wyznacznikiem nowego standardu. I choć przez lata konkurencja dwoiła się i troiła, by dorównać legendzie Golfa, to od blisko pół wieku pozostaje on niekwestionowanym królem kompaktów. Przyglądając się jednak linii modelowej, aż ciśnie się na usta pytanie: dlaczego każda kolejna ewolucja jest tak podobna do poprzedniej? Czy nie można odważniej?
Znaleziony tam, gdzie można spodziewać się najgorszego, sprawił miłą niespodziankę. Tak dobrze zachowany samochód to rzadkość.
Przepis na auto marzeń? Piękna linia nadwozia, cieszące oko detale i 6 sekund do setki. Do tego dołóżmy nazwę jednego z najsłynniejszych torów wyścigowych. Tak powstało Maserati Sebring Series II.
Oznaczenie na pasie tylnym podpowiada, że konkretnie chodzi o Maserati Sebring Series II GTI 3500. Wspomniany tor to Sebring International Raceway w mieście Sebring na Florydzie.
„Smutek” podwójny, bo po pierwsze – ta generacja lubelskich dostawczaków została tak nazwana przez kolekcjonerów, a po drugie –prezentowane zdjęcia próbują przypomnieć obrazki z czasów, które minęły. PRL należy traktować według zasady: „wspominać trzeba – tęsknić nie warto” i niech to zostanie jako motto tego artykułu.
Syrena Bosto była uniwersalnym autem służącym do pracy w gospodarstwie i jako auto rodzinne. Ale Maciej Wisławski poszedł dalej i uczynił z niej nawet na moment auto rajdowe. Dzielna „bostonka” właśnie przeszła kompleksową renowację, więc spotkaliśmy się z naszym utytułowanym pilotem rajdowym, by porozmawiać o Syrenie, uprawie ogórków oraz o tym, dlaczego nie marzył o tytule rajdowego mistrza Europy.
Jeśliby garaż kompletować jak garderobę, nie mogłoby w nim zabraknąć angielskiego roadstera. Cóż lepszego na romantyczny wieczór i rześki poranek!
Uwaga! Minister nie ostrzega, a powinien. Będąc w stanie upojenia przekonaniami i planami, możemy nie zauważyć mijających dni i napotkanych ludzi. Używaj DeSoto, aby docenić każdą chwilę i każdego człowieka.
Mój rozmówca jest postacią nietuzinkową z wielu powodów. Ja jednak skoncentruję się tylko na dwóch: nie kolekcjonuje starych samochodów, a mimo to ma kolekcję, w skład której wchodzi dość rzadkie u nas auto. Nie jest typowym samochodziarzem, a mimo to jeździ youngtimerem. O Yugo, swoim ojcu, Jugosławii i tym co po niej zostało opowiada tak, że dałoby się uzbierać materiał na specjalny numer Automobilisty. Numer w całości o Yugo. I koniecznie o Jugosławii.
Czasy, gdy europejska oferta nowych pojazdów klasy średniej wyższej była podobnie liczna jak obecna kompaktów, odeszły raczej bezpowrotnie. Na szczęście rynek klasyków mieści tę barwną rozmaitość bez dawniejszych warunków i uprzedzeń.
Pierwsze jest frenetyczne szaleństwo. Potem selekcja i wreszcie bolesne przycinanie. Tak może powstać samochód niezwykły albo rozczarowujący. Albo i taki, i taki – czyli Pacer.
Niedostatek, zniszczenia, ledwo umilkłe echa wybuchów, słowem: powojenna rzeczywistość. Aż tu nagle pojawia się on. Gość z innego świata.
Samochody potrafią fascynować pod różnymi względami – rozwiązań technicznych, osiągów czy komfortu. Jeśli jednak najważniejszy jest styl, to Fiat 2300 Coupé z nadwoziem stworzonym przez artystów-rzemieślników z Carrozzeria Ghia jest jednym z najbardziej zjawiskowych aut w historii włoskiego producenta. Jednocześnie przez lata był jednym z najbardziej niedocenionych wozów z Turynu.
MUNGA nie była pierwsza
W koncernie Auto Union już w drugiej połowie lat 30. budowano samochody terenowe. Były to głównie Horchy i nieliczne małe DKW. Do 1943 r. zbudowano ich kilkanaście tysięcy, wyłącznie dla armii niemieckiej. Ich czas szybko przeminął, ale pozostawiły niewątpliwe doświadczenia konstrukcyjne. Być może one zadecydowały o sukcesie MUNGI.
Przegrana wojna i ogrom zbrodni, jakie ciążyły na Niemcach, spowodowały pozbawienie stref okupacyjnych własnych sił zbrojnych. Niestety już w drugiej połowie lat 40. rozpoczęła się zimna wojna. We wrześniu 1949 r. zachodnie strefy okupacyjne (Trizonia) stały się państwem (NRF*), a miesiąc później z radzieckiej strefy okupacyjnej powstała Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD).
Mazda jest jedynym na świecie producentem, który silnika Wankla nie wepchnął do lamusa. Żeby jednak od takiego losu pechowy silnik uchronić, trzeba było uporu, pieniędzy, czasu i jeszcze raz uporu. Dzisiejszy Wankel nie jest już Wanklem z 1960 r. A raczej jest, ale znacznie udoskonalonym.
...taki był tytuł krótkiego artykułu w Motorze nr 12 z roku 1968 o zakładach w Nysie, a czego nie odmawiają? Spróbuję streścić.
Za młody? Zbyt nowoczesny? Przeczytajcie, to może zmienicie zdanie.
Co można nowego napisać o Syrenie? A można, i to jak się okazało – wiele. Ta historia przeniesie nas w czasy PRL-u i jego realiów.
"Gdy po raz pierwszy wprowadziłem Indiana do warsztatu, rozpocząłem studia nad ustaleniem daty jego produkcji. Nie było to łatwe, gdyż tego typu ekstremalnie rzadkie pojazdy spotykam nieczęsto. Motocykl pomimo fascynującej, jak na wiek, kompletności nie do końca mogłem rozpoznać. Wątpliwości wzbudzał kształt zbiornika paliwa i sposób przeniesienia ruchu z obrotowych manetek na elementy regulacji gazu, wyprzedzenia zapłonu i dekompresatora..."
Pojawienie się w roku 1974 VW Golfa przedefiniowało rynek średniej klasy samochodów rodzinnych. Większość firm samochodowych musiała się dokładnie przyjrzeć jego podstawowym cechom. Nie ominęło to także Mazdy, obecnej i zajmującej znaczącą pozycję na rynku europejskim.
W historii firmy spod znaku śmigła, BMW 2000 C/CS powinno zajmować szczególne miejsce. Z jednej strony wóz ten kontynuował szlachetną linię drogich i budowanych w stosunkowo małej ilości Grand Tourerów. Z drugiej – projekt oparty o podwozie sprawdzonej linii Neue Klasse w połączeniu z legendarnym silnikiem M10 niemal znokautował swego poprzednika w liczbie sprzedanych egzemplarzy. By tego było mało – mimo że ani wariant C ani CS nie oferowały ponadprzeciętnych osiągów, to BMW 2000 coupé położyło podwaliny do stworzenia jednego z najwspanialszych samochodów sportowych lat 70. - BMW E9.
Czym były tzw. T-cars i dlaczego niemal identyczne samochody występowały pod wieloma markami? Odpowiedź daje krótka historia małego Chevroleta
Jest pierwszym rocznikiem serii 62, którą produkowano do 1964 włącznie. Amerykanie mówią o takich modelach „entry level”, co w wypadku Cadillaca można przełożyć jako „pierwszy stopień wtajemniczenia”.
Gdy odebrałem „zapuszczony” zestaw Sokoła 600 do renowacji zamarłem ze zdziwienia. Dziadek Tomka do zaprzęgu użył oryginalną ramę wózka Sokoła 1000, na której zawiesił na blaszanych cięgnach gondolę Steib.
Polityka Prywaności