Zaloguj się
Dlaczego? Wystarczy zerknąć na jego poprzednika – Mercedesa C126 SEC. Klasyczne, eleganckie, wręcz sterylne linie „prawdziwego” Mercedesa zostały zastąpione obłymi, nadmuchanymi kształtami. Nadmuchanymi według, co trzeba podkreślić, ówczesnych standardów. Dziś zarówno prezentowane coupé, jak i jego odpowiednik w wersji sedan nie robią wrażenia monstrualnych aut. Owszem, są duże, ale współczesna motoryzacja zdążyła nas przyzwyczaić do masywnych SUV-ów, sporych kompaktów i długich aut klasy wyższej. Postrzeganie CL600 w latach 90. było zupełnie inne. Oto raptem pojawił się samochód nie tylko duży jak na swoją klasę, ale przewyższający rozmiarami wszystko, co oferowała konkurencja! Najlepiej widać to na przykładzie sedana, czyli modelu W140. Był większy od aut uchodzących w Europie za największe: BMW 850i czy Audi V8. Nie bez powodu do dziś pejoratywnie nazywany bywa bunkrem czy... lochą.
CL600 był „naj” nie tylko w kategorii centymetrów. Jakość wykończenia – najwyższa światowa półka. Komfort podróżowania – bajeczny. Wyposażenie – czego dusza zapragnie, choć po latach okazało się to nieco zgubne. Auta z rodziny klasy S były dla Mercedesa samochodami flagowymi, a zatem napakowanymi elektroniką. Nagromadzenie bajerów, niezliczonych czujników i gadżetów w CL600 bywa obecnie problematyczne (ma się co psuć), stąd też bardziej poszukiwane są dziś wersje niekoniecznie najbogatsze. Zresztą nawet te „gorzej” wyposażone oferują więcej niż motoryzacja lat 90. mogła wymyślić. Uczciwie trzeba przyznać, że np. automatyczne domykanie drzwi musiało robić spore wrażenie.
Spore wrażenie robił oczywiście cały samochód. Mercedes modelem CL600 zawiesił poprzeczkę tak wysoko, że w kolejnych latach nawet jemu samemu trudno było ją przeskoczyć. Nie brakuje wręcz opinii, że to po prostu się nie udało. Każda kolejna S-klasa coupé w jakimś sensie odstawała od doskonałego CL600. Czy to zarzut? Nie. Ideał trudno jest poprawić. Nawet wysokiej ceny nowego wozu nie można rozpatrywać w kategorii minusów. Za klasę i jakość po prostu się płaci i nie ma co z tym dyskutować. Gdyby jednak ktoś w drugiej połowie lat 90. miał wielką chęć na coupé ze znaczkiem Mercedesa, a CL kategorycznie pozostawało poza jego zasięgiem, mógł wybrać mniejsze SLK. Mniejsze, tańsze, a jednak mające coś z większego brata.
Ze względu na wysoką cenę, Mercedes CL produkowany był w ograniczonej liczbie egzemplarzy i trafiał wyłącznie do najbogatszych. Od strony technicznej nie bardzo różnił się od limuzyn klasy S. Już zakup standardowej wersji wystarczał, by cieszyć się pełnym pakietem wyposażenia i najmocniejszymi silnikami. Pod maskę CL trafiały silniki V8 4,2 lub 5,0 litra o mocy 279 i 320 KM oraz największy V12 o mocy 394 KM.
Model widoczny na zdjęciach został wydany przez firmę NOREV pod koniec 2019 r. Pochodzi z serii High Quality i jest jednym z najlepszych modeli tego producenta. Co się otwiera? Wszystko! Przy użyciu kierownicy można skręcać kołami. Auto ma działające zawieszenie. Po otwarciu maski widać ładnie odwzorowany silnik V12, świetnie prezentuje się też dwukolorowe wnętrze. Model w zaprezentowanym kolorze Black Metallic został wydany w limitowanej serii 1002 egzemplarzy specjalnie dla sklepu modeliki.pl. Cena to 369 zł.