Pobocza Motoryzacji

W latach 80. zarządzającymi państwowymi fabrykami samochodów w krajach RWPG doskonale zdawali sobie sprawę, że ich produkty były przestarzałe i mimo bardzo niskich cen z coraz większym trudem zdobywały tak potrzebne dewizy. W ofercie brakowało popularnych i ekonomicznych rodzinnych aut z przednim napędem. Dylemat był oczywisty: czy warto pracować nad własnymi konstrukcjami i liczyć na udostępnienie wysokich środków inwestycyjnych, czy lepiej pozbyć się takich ambicji i znaleźć licencjodawców?

Przez dziesięciolecia pikapy spokrewnione z masowo produkowanymi w Europie samochodami osobowymi były na drogach naszego kontynentu powszechnym widokiem. Dostawcze odmiany tak rodzimego 125p czy bestsellerowego Golfa (model Caddy) wiernie służyły rzemieślnikom, rolnikom i sklepikarzom aż do momentu, kiedy to praktycznie wyparły je z rynku uterenowione modele w stylu Forda Rangera, czy Mitsubishi L200. Nie przypominam sobie natomiast żadnego europejskiego pikapa o… sportowym zacięciu.

24 czerwca 1945 r. w Moskwie od rana lał deszcz. Mokry był bruk na Placu Czerwonym, mokre mundury żołnierzy czekających na początek Defilady Zwycięstwa, mokra trybuna na mauzoleum Lenina. Stanął na niej piastujący stanowisko głównodowodzącego generalissimus Stalin. Defiladę przyjmował marszałek Żukow, dowodził nią marszałek Rokossowski. W pewnym momencie wstrzymano przemarsz oddziałów. Do mauzoleum zbliżyli się żołnierze w uniformach NKWD niosący paradne sztandary różnych formacji pokonanej III Rzeszy. Rzucali je, szereg za szeregiem, na drewnianą platformę. Po defiladzie sztandary spalono. Wraz z nimi sczezły w ogniu żołnierskie rękawiczki skażone zetknięciem z drzewcami wrogich godeł…

Na przełomie lat 80. i 90. kilku nieznanych producentów próbowało znaleźć sobie miejsce na „najwyższej półce rynku” konstruując super-samochody mające konkurować z ekskluzywnymi Ferrari F40, Lamborghini Diablo, czy Porsche 959.

Historię tego artykułu rozpoczęła rozmowa z Jurkiem Kossowskim w słoneczny lutowy weekend. Usłyszałem: „Wiesz Pawle, mam pomysł, żeby do jednego z letnich numerów przygotować artykuł o samochodach plażowych, tych dziwolągach, które widzieliśmy kiedyś w Essen”.

Co zrobić, jeśli milowymi krokami zbliża się termin prestiżowego salonu samochodowego w twojej ojczyźnie, a ty jako jeden z liderów rynku nie masz do zaoferowania praktycznie żadnej nowości? Recepta jest prosta: przyciągnij uwagę publiczności czymś zupełnie innym! Prowokuj! Szokuj! Wywołując sensację przebijesz się na pierwsze strony gazet!Co zrobić, jeśli milowymi krokami zbliża się termin prestiżowego salonu samochodowego w twojej ojczyźnie, a ty jako jeden z liderów rynku nie masz do zaoferowania praktycznie żadnej nowości? Recepta jest prosta: przyciągnij uwagę publiczności czymś zupełnie innym! Prowokuj! Szokuj! Wywołując sensację przebijesz się na pierwsze strony gazet!

Gdy w 1992 r. model CL600 pojawił się na rynku, został odebrany jako kontrowersyjny.

To było gigantyczne wyzwanie, ale udało się! Unikatowa kolekcja ciężkiego sprzętu zgromadzona dotychczas na poznańskim Golęcinie na terenie byłej Wyższej Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych ma teraz godną lokalizację.

Można i tak i tak. Ponoć rowerem zdrowiej, ale Roverem na pewno wygodniej. Czym przyjemniej? To już kwestia sporna. Są firmy samochodowe, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom i kierowców i cyklistów. Chcąc zadowolić obie grupy, obok samochodów produkują rowery, ale chwalą się tym rzadko...

Pierwszy – surowy, prosty, bez grama makijażu. Drugi, mniejszy, nieco obudowany, nawet dopieszczony niebieską farbą. Niby to samo, a w zupełnie innej formie. W myśl zasady: jak sobie zrobisz, tak będziesz miał. I to właśnie jest w papajach piękne.