Zaloguj się
Czy ten Star był u nas opisywany? – zapytałem któregoś razu. Chwilowe poruszenie, zachodzenie w głowę, przeszukiwanie pamięci... Nie. Wszystko wygląda na to, że Star wciąż jest w „poczekalni”. Okazuje się, że zdjęcia zostały zrobione przy okazji wizyty w stołecznym Muzeum Przemysłu. Muzeum Przemysłu rozpoczęło działalność w 1982 r. na terenie dawnych zakładów Norblina przy ul. Żelaznej 51/53 w Warszawie. W 2007 r. teren dawnej fabryki zmienił właściciela. W czerwcu kolejnego roku placówka zakończyła działalność, a krótko po tym część budynków rozebrano. To sprawia, że odkryte na redakcyjnym serwerze zdjęcia mają unikalny klimat. Uwiecznienie Stara w tym samym miejscu byłoby dzisiaj niemożliwe. Dla formalności sprawdziłem datę wykonania zdjęć. 27 października 2005. To absolutny rekord. Żaden ze sfotografowanych na nasze potrzeby pojazdów nie czekał tak długo na swoją kolej.
Mimo wszystko nie ma tego złego. Widoczny na zdjęciach Star kończy właśnie 75 lat. Taki sam wiek osiaga także starachowicka FSC. Uznajmy zatem, że ta publikacja jest urodzinowym prezentem. Zbieg okoliczności, czy może tak po prostu miało być?
Dlaczego Starachowice?
Miasto leży na terenie Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego, które obfituje w pokłady rudy żelaza. W takich miejscach tradycje przemysłowe zwykle sięgają daleko i tak jest też w tym wypadku. Od 1838 r. istniała tu Huta Zagłębia Staropolskiego, potem były Zakłady Górniczo-Hutnicze, a w 1925 r. uruchomiono Fabrykę Broni i Amunicji. Przed wybuchem wojny zajęto się nawet produkcją części do Polskiego Fiata, Chevroleta i Saurera.
Po wojnie z podporządkowanej okupantom fabryki nie zostało wiele. Zabudowania zniszczono, a maszyny ukradli wycofujący się Niemcy. Zaraz po wojnie zaczęto produkować rzeczy proste jak osie do wozów konnych i nieskomplikowane narzędzia. Potem przyszła kolej na hamulce kolejowe i przyczepy.
Decyzja o tym, by w Starachowicach produkować samochody zapadła na szczeblu centralnym. Początkowo zakładano, że odbudowywane zakłady poprzestaną na wspomnianych hamulcach i przyczepach samochodowych. Wszystko zmieniło się po przyjęciu tzw. Planu Trzyletniego (1947-49). Gdy pojawiły się głosy o potrzebie produkowania polskiego samochodu ciężarowego, pamiętano o przemysłowej przeszłości Starachowic.
Problemem okazało się odtworzenie zdziesiątkowanej kadry naukowej. Do Starachowic zaczęli ściągać inżynierowie z politechnik z całego kraju. Mowa o fachowcach wykształconych jeszcze przed wojną. Warto wspomnieć, że w 1948 r. zakład produkcyjny zasilała 6-tysięczna załoga, w skład której weszło tylko kilkudziesięciu inżynierów specjalistów. Robotnicy zatrudniani przy produkcji z reguły nie posiadali żadnego wykształcenia. Zwykle byli zresztą analfabetami. Trudno było oczekiwać, by niepiśmienna załoga pojęła w mig podstawy rysunku technicznego, dlatego szkolenia trzeba było zacząć od nauki pisania i czytania.